Niedowierzanie
W sumie nie do końca wiem, jak to się stało, a raczej co się stało, że jutro się wydarzy, ale będę robić zdjęcia. Swoje, darmowe, portretowe. Napisałam do młodej dziewczyny, a ona zechciała i przyjedzie. Nie ma dużego doświadczenia, ale może to i lepiej. Chcę powoli, bez wyuczonych póz, naturalnie. Chcę przełamać strach i uwolnić spokoj. Coś w jej twarzy zatrzymało mnie na chwilę i jutro poszukam tego raz jeszcze, by uwiecznić już na zawsze.
Dochodzi północ i stoję na krawędzi dzisiaj i jutro. Nie mam planu, pomysłu, stylizacji, ekipy, miejsca. Wcześniej to nie przeszkadzało… jutro/dziś też nie powinno.
Skrzydła
Dawno temu wymarzyłam sobie, że będę fotografem, do którego ludzie będą chcieli przyjeżdżać nawet na koniec świata. Postanowiłam nie gonić za fotografią, karierą, uznaniem. Porzuciłam wir wielkiego miasta, co zaowocowało długą ciszą. Były plany, marzenia, rozpisane projekty, a po nich nadal cisza. Byla złość, smutek, a na końcu pustka. Chciałam spokoju, dostałam ciszę. Czy z niej zrodzi się w końcu spełnienie? Te prawdziwe, wymarzone?
Podobno obudziłam się dziś w nocy i z przejęciem powtarzałam jak mantrę „musisz zabudować skrzydła”.
Muszę zbudować znów swoje skrzydła. Z pustki, tęsknoty, niespełnienia. I miłości, przede wszystkim z miłości.
3 Komentarze