Kick me, czyli little blond motywator

– Potrzebuję kopa. Takiego fotograficznego kopa, który sprawi, że znów aparat stanie się mi lekkim.

Jedna sesja odwołana, druga szybko przełożona i kilka zbiegów okoliczności złożyło się na to, że pod wieczór pojawiła się u nas Kasia. Drobna piękność oblana rumieńcem była zaskoczona naszymi komplementami na temat jej urody. Ja za to nie potrafiłam zrozumieć jak mogła ich wcześniej nie słyszeć.

Piękna, figura idealna, fakt. Tylko nieśmiałość jakby stoi na drodze do dobrych zdjęć, a czasu niewiele, może z 1,5h, bo słońce chyli się już ku zachodowi. Zaczynam proces rozluźniający, słowo do słowa, ujęcie pierwsze, drugie, trzecie… patrzę na wyświetlacz i coś tu nie gra. Zbliżenie… Jezu! Jak ona patrzy!

Jej wrodzona nieśmiałość i skromność była przegnana przez obiektyw, reakcja dokładnie odwrotna od normalnej. Ale jak? Przecież nie miała nigdy wcześniej żadnej sesji, NIGDY! Baa doszłam w połowie sesji do wniosku, że może jest z tajnego stowarzyszenia modelek i mnie sprawdzają (tak moja wyobraźnia nie zna granic). Spisała się świetnie, zauroczyła mnie swoim pozowaniem. Spotkamy się jeszcze… na dłużej, w spokoju, w górach.

Dostałam kopa.

Więcej ostatnich mniejszych sesji na blogu BF.